Piekiełko

UWAGA. To jest jedynie szkic tekstu, który w przyszłości należało będzie rozbudować i rozwinąć.


Dnia trzeciego listopada roku tysiąc dziewięćset dziewiętnastego […] stawili się osobiście […] włościanin Michał Szymoni, syn Wojciecha; właściciel majątku Studzieniec Włodzimierz Gorłów, syn Michała, obydwa we wsi Studzieńcu i malarz stanu mieszczańskiego Władysław Pilkiewicz, syn Rudolfa w mieście Sierpcu […] i zawarli akt kupna sprzedaży treści następującej: Michał Szymoni oświadczył, że swoją własną osadę włościańską we wsi Studzieńcu […] pod numerem osiemnastym w tabeli likwidacyjnej zapisaną, zawierającą przestrzeni ziemi morgów jedenaście prętów sto dziewięćdziesiąt cztery zwaną „Piekiełko”, nabytą od Tomasza i Józefy małżonków Różańskich […] roku tysiąc dziewięćset trzynastego […] sprzedaje współstającemu Władysławowi Pilkiewiczowi.

Archiwum Państwowe w Płocku, Kancelaria Notariusza Wacława Gurbskiego [rep. 592/1919].
Fragment aktu notarialnego; długopis wskazuje nazwę Piekiełko. W zb. APP.

Na treść powyższego aktu notarialnego z 1919 roku zwróciła moją uwagę swego czasu Grażyna Kłos. Pojawia się w nim intrygująca toponimiczna nazwa Piekiełko, zlokalizowana wprawdzie na gruntach sąsiedniego Sierpcowi Studzieńca, ale z jego historią silnie związana. W akcie pojawiają się nazwiska znanych sierpeckich rodzin: Symonich (tu Michał Symoni, zapisany w oryginale jako Szymoni), Pilikiewiczów (tutaj: Pilkiewicz) oraz właściciela Studzieńca i Żarówki – Włodzimierza Gorłowa.

Okolice dworu w Studzieńcu nad Skrwą na mapie z 1812 roku. Źródło: AGAD, ZK, 201-21.
Dworek Gorłowa w Studzieńcu (?), przed przebudową (?), fot. z pocz. XX w. (?) uwaga: czy to na pewno ten sam obiekt, co poniżej?
Dworek Gorłowa w Studzieńcu, fot. z lat międzywojennych.
Dworek Gorłowa w Studzieńcu, fot. z lat międzywojennych.
Dworek Gorłowa w Studzieńcu, fot. z lat międzywojennych.

Postscriptum — wspomniany właściciel majątku w Studzieńcu i Żarówce nazywał się Włodzimierz Gorłow, choć w tradycji i przekazach ustnych mieszkańców Sierpca i okolic nazwisko to ewoluowało w różnych kierunkach (spotkałem się również z wersją Garłow, Garłów, Orłow).

Sprawa własności Studzieńca wymaga nieco większej uwagi i dalszych poszukiwań. Z pewnością Gorłow stał się właścicielem majątku dopiero w pewnym momencie. Jeszcze w 1917 roku jako właściciel wymieniany jest Bronisław Kowalski [KP 1917, 157] (zob. też osobny wpis o majątku Białe Błoto >>). Jako „właściciel ziemski ze Studzieńca” figuruje też w dokumentach 1918 roku (tu jako członek nowo sformowanej rady powiatowej). W 1919 roku (jak wskazuje przywołany wyżej akt notarialny) właścicielem był faktycznie Gorłow. Z kolei w latach 1926, 1928, 1929 i 1930 Gorłow figuruje jako właściciel Żarówki. Bronisław Kowalski jednak jeszcze nadal w Studzieńcu mieszkał – w 1939 roku figuruje wraz z synem Bronisławem Janem jako administrator majątku w Studzieńcu.

Według rodzinnej relacji Grażyny Kłos, Gorłow miał dwie córki, jedna z nich o imieniu Olga, wróciła w okolice Sierpca w czasie II wojny światowej i odwiedziła gospodarstwo Państwa Symonich w Studzieńcu.


Niecały miesiąc później Pilikiewicz odsprzedał osadę, a w kolejnym akcie notarialnym znajdujemy nieco więcej informacji o nieruchomości – choć nazwa „Piekiełko” już się w nim nie pojawia.

Dnia dwudziestego trzeciego grudnia roku tysiąc dziewięćset dziewiętnastego […] Władysław Pilkiewicz […] oświadczył […] że nabył od Michała Szymoniego osadę włościańską we wsi Studzieńcu, powiecie Sierpskim przy szosie Rypińskiej i rzece Skrwie położoną, numerem osiemnastym w Tabeli Likwidacyjnej zapisaną […] i że aktem niniejszym upoważnia Wacława Malewicza, syna Nikodema i syna jego, lekarza Stanisława Malewicza […] osadę powyższą sprzedać.

Archiwum Państwowe w Płocku, Kancelaria Notariusza Wacława Gurbskiego [rep. 700/1919].

Akt ten pozwala nam doprecyzować lokalizację „Piekiełka”.

Osada „Piekiełko” w gruntach wsi Studzieniec na mapie WIG z l. 30. XX w.

Skrwa i most w „Piekiełku”. Widok ku wschodowi.
Fotografia opisana: Piekiełko, 1932 Januszek i ja.
Zdjęcie ze zb. Krzysztofa Malewicza przekazała Grażyna Kłos.

Niemiecka zbrodnia w Piekiełku w styczniu 1940 r.

Na stronie Sierpc Online >> można znaleźć informację:

W styczniu i lutym 1940 r. w podsierpeckich wsiach Troska, Piekiełko i Myślin Niemcy rozstrzelali chorych, starych i niepełnosprawnych, a także 60 kobiet oskarżonych o handel żywnością i prostytucję.

Nie jest znane mi źródło pochodzenia tej informacji. Wymaga ona dalszej kwerendy i identyfikacji.


Być może pierwszym, który wprowadził tę informację do naukowego obiegu był Jan Burakowski:

I 1940. Niemcy wymordowali chorych, starych i niepełnosprawnych z Sierpca. Pochowano ich w nieoznakowanych zbiorowych mogiłach w okolicy wsi Troska i Piekiełko (ekshumacja w 1945)

J. Burakowski, Kronika Sierpca i ziemi sierpeckiej, Sierpc 2001), s. 83

3 lata wcześniej we wspomnieniach Wandy Malewiczowej (zd. Łazarowicz, żony przywołanego wyżej lekarza Stanisława, zm. 1992 r.) opublikowanych we „Wspomnieniach Sierpczan” znajdujemy wzmiankę:

W styczniu 1940 r. bardzo się źle czułam i leżałam. Nagle wbiegła Stopińska z wiadomością, że Malewicza zabrali [teścia, Wacława, wówczas sparaliżowanego – dop. Stary Sierpc]. Pobiegłam do hauptmanna Hichetiera, kazał lekarzowi wojskowemu pójść ze mną. Poszliśmy na gestapo. Lekarz powiedział: pani niech tu poczeka, ja pójdę sam. Znalazł się Walerski, który wprost mnie ciągnął, bo już nie miałam sił iść. Lekarz (niemiecki wojskowy) bardzo szybko wyskoczył z gestapo, mówiąc mi: „Teścia wzięli na leczenie, to są sprawy do których ja się nie mogę wtrącać. Do widzenia” i szybko uciekł. Pobiegłam dalej, w Sierpcu znalazł się adwokat wysiedlony gdzieś z Pomorza. Napisał mi po niemiecku podanie, gdzie przyrzekałam, że sama zajmę się leczeniem teścia i że wpłacę gwarancję. Z podaniem pobiegłam do starostwa mówiąc, że syn zabranego, Zbigniew zna gubernatora Franka. Słyszałam przez drzwi, że telefonowano gdzieś do Ciechanowa (Sierpc, włączony do Rzeszy, należał do Distriktu Zichenau). Kazano mi pójść do domu, nadchodziła godzina policyjna, mróz był okrutny. W domu Dziadek opowiadał później, że załadowali go na ciężarówkę zakrytą i powieźli, o ile mógł się zorientować, w stronę Piekiełka (kierunek Urszulewo). Tam ich rozładowali, Dziadek już słyszał strzały karabinowe. Po Dziadka podjechał samochód szefa gestapo. Powieźli go z powrotem do Sierpca, gdzie przeleżał w piwnicy. Mówiono mi „Sie sind eine juge Frau wozu ihnen ein so alter Mann, was werden Sie mit ihm machen”. Na drugi dzień Dziadka rzeczywiście odwieziono do domu, a mnie kazano się stawić w gestapo. Poszłam z Babką. Duża salka, za biurkiem rozparty szef gestapo (nazywał się Fleischmeier). Salka pełna volksdeutschów. Miałam dać gwarancję, że Dziadek będzie wywieziony i leczony. Gestapowiec zażądał kaucji, nie pamiętam ile. Miałam na ręku pierścionek (zaręczynowy) z brylantem. Ściągnęłam z palca pierścionek i powiedziałam: jest znacznie więcej wart. „Szef” wziął go do ręki i odrzucił mi go – „Wie brauchen das nicht” – zobowiązałam się na drugi dzień złożyć „kaucję”. W tych dramatycznych chwilach zdarzyła się dość komiczna scena. W pewnej chwili Babcia westchnęła i oparła się o biurko. Wtedy szef ryknął „Stuhlen”. Wszyscy volksdeutsche rzucili się jak szaleni podstawić nam krzesła. Usiadłyśmy. W ten sposób zlikwidowano setki chorych i starych. Zdaje się, że tylko nasz Dziadek został ocalony.

Wanda Malewiczowa, Ucieczka z własnego domu [w:] Wspomnienia Sierpczan, red. J. Burakowski, Sierpc 1998, s. 122-123.

Podobne dane (oparte na tej samej podstawie źródłowej) przywołała Halina Giżyńska-Burakowska w 1999 roku w artykule poświęconym rodzinie Malewiczów: zob. Halina Giżyńska-Burakowska, Rodzina Malewiczów, „Notatki Płockie. Kwartalnik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 4 (1999), s. 24-28.


Wydaje się, że na temat tej samej zbrodni piszą autorzy forum ze Stowarzyszenia Tradytor >>:

Wg wspomnień ostatniego świadka tamtych zdarzeń (ur. 1933, zam. Rydzewo), Niemcy mordowali tu dziesiątki jeśli nie setki ludzi, również dzieci, co najbardziej zatrważające, również przez masowe topienie w pobliskiej rzece Skrwie. Natomiast w materiałach IPN [Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Ankiet Sądów Grodzkich sygn. 44, k. 667] czytamy:

Funkcjonariusze gestapo z Sierpca zastrzelili w lesie „Troska” oraz w pobliżu siedziby gestapo kilkudziesięciu Polaków chorych umysłowo, chorych wenerycznie i niedołężnych. Ustalono nazwiska 5 ofiar: Bednarski Władysław; Felic Zygmunt; Liszewska ?; Smardzewska ?; Strześniewska Aurelia. We wspomnieniach najstarszych mieszkańców Rydzewa przewija się informacja, o masowych egzekucjach nad samą Skrwą w rejonie Troski. Skazańcy mieli być topieni „hurtowo” w rzece!


Te same nazwiska figurują u Waldemara Brendy:

W początkach okupacji polecono sołtysom dokonać, spisu wszystkich osób nieuleczalnie i psychicznie chorych, starych i niedołężnych. Wszyscy oni mieli zostać skierowani na leczenie do szpitali i domów starców. W rzeczywistości zostali zamordowani. Przypis: T. Fijałkowski, Pod kryptonimem „Wkra”, Warszawa 1987, s. 27. Zginęli w ten sposób F. Gronkiewicz z Żuromina i Słonimski z Chromakowa, Władysław Bednarski, Zygmunt Felic, Liszewska, Smardzewska, Aurelia Strześniewska. Rel. W. Kaźmierskiego; Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Instytut Pamięci Narodowej, Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta M OyaEiEgO na ziemiach polskich w latach 1939-1945. Województwo płockie, Warszawa 1985, s. 79.

Waldemar Brenda, Okupacja i konspiracja w powiecie sierpeckim w latach 1939-1945, [w:] Dzieje Sierpca i ziemi sierpeckiej, red. M. Chudzyński, Sierpc 2003, s. 458.

W nieopublikowanych dotąd w całości wspomnieniach Józefa Drążkiewicza czytamy, że:

Ewald Triebe był przed wojną pastorem ewangelickim w Siemiątkowie, miejscowości należącej do dawnego powiatu sierpeckiego. Jaką funkcję zajmował Triebe, tego nie wiem, natomiast wiem, że w początkach okupacji pracował w Landratsamt, czyli w Starostwie i codziennie przychodził do Urzędu Gminy, gdzie całymi godzinami wesołe i towarzyskie rozmowy w języku niemieckim prowadził z Dreyerem. To właśnie pastor Triebe był rzeczoznawcą i redaktorem zmian wszystkich nazw miejscowości z języka polskiego na język niemiecki w powiecie sierpeckim. Początkowo Sierpc Niemcy nazywali Szyrps (Schirps), a później Triebe zmienił na Sichelberg. Gmina Borkowo nazywała się Scharnitz, wieś Dąbrówki – Damnau, Rachocin – Kwakenthal. Moja ulica Kilińskiego nazywała się Hohestrasse. Triebe był młodszy od Dreyera i bardziej przystojny, zawsze uśmiechnięty, lecz tajemniczy. Raz w czapce takiej chodził, jakie noszą w Hitlerjugend, to znów coś innego mu się spodobało. Nie lubił mojego kolegi Kłopocińskiego, któremu zawsze zwracał jakąś uwagę. Z rozmów, jakie ze sobą prowadzili Triebe i Dreyer, wynikało, że Triebe, będąc przed wojną pastorem w Siemiątkowie, koniecznie chciał być pastorem w Sierpcu na miejscu pastora Paschkego. Pastor Paschke w opinii społeczeństwa i naszych władz uchodził za dobrego, lojalnego obywatela i dlatego spór, jaki zaistniał pomiędzy oboma pastorami, ówczesne władze polskie rozstrzygnęły na korzyść pastora Paschke. Do tego zakończenia sporu przyczynił się Ludwik Bomert, ewangelik, który będąc redaktorem przedwojennego tygodnika „Ziemia Mazowiecka”, w jednym z tych tygodników zamieścił artykuł na temat sporu i w końcowej części tego artykułu napisał odnośnie pastora Triebego następujące zdanie: „…dziwię się władzom naszym, że taki pan Triebe jeszcze chodzi na wolności…”. Za okupacji Ludwik Bomert pracował w sierpeckim magistracie na Starym Rynku w dziale aprowizacji. Spostrzegł to Triebe i spotkał się z Dreyerem. Przyszli obaj do Urzędu Gminy i rozmawiali stale o Bomercie i o rodzinie Paschków. W pewnym momencie pastor Triebe wyjął z kieszeni gazetę i jak dla drwiny powiedział do mnie po polsku: „Jeżeli pan nie zapomniał czytać po polsku, to proszę na głos przeczytać ten artykuł”. Patrzę, że to jest stara gazeta „Ziemia Mazowiecka”. Gdy zacząłem czytać wskazany artykuł dotyczący pastora Triebego, aż mi się niedobrze zrobiło, bo pomyślałem, że z Bomertem nastąpi teraz niespodziewana dla niego rozprawa. Pastor Triebe usiadł do maszyny i zrobił odpis z tego artykułu w języku polskim i niemieckim. Na pewno sprawę przekazał do gestapo, bo już na drugi dzień Ludwika Bomerta i całej jego rodziny w Sierpcu nie było. On, żona i dwoje małoletnich dzieci zginęli bez wieści. Prawdopodobnie, w co nie należy wątpić, tak jak ludzie opowiadali, Ludwik Bomert i jego żona straceni zostali w lesie na Trosce.

PS. Sierpecki epizod historii rodziny Bomertów jest niezwykle ciekawy. Polecamy uwadze film wyprodukowany przez IPN z wywiadem z bratankiem Ludwika, Bogdanem Bomertem, w którym pojawiają się około-sierpeckie wątki. Zob. >>.


Postscriptum

Nie udało mi się jak dotąd bezsprzecznie ustalić jaka była etymologia nazwy tej osady i kiedy ona funkcjonowała.

Do rozwiązania pozostaje również kwestia niemieckiej zbrodni tam popełnionej w 1940 roku. Należy ustalić, czy ciała ofiar mordu w Piekiełku zostały ekshumowane i czy to one (jak niesie niepotwierdzona dotąd wieść) zostały pochowane na cmentarzyku wojennym przy rozwidleniu Szosy Lipnowskiej i Szosy Rypińskiej w Sierpcu.

Temat pozostaje otwarty.

Jedna myśl na temat “Piekiełko

Dodaj komentarz