‚Cud’ na Tysiąclecia – 1998 rok

W słoneczne popołudnie, 16 sierpnia 1998 roku, dzień po odpustowych uroczystościach w Sanktuarium Matki Bożej Sierpeckiej, jedna z mieszkanek naszego miasta ujrzała na zakurzonej szybie starego budynku wielorodzinnego przy jednej z bocznych uliczek Sierpca wizerunek, który utożsamiła z obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem. W błyskawicznym tempie niesłychana wieść rozeszła się po Sierpcu, gromadząc pod komunalnym blokiem setki sierpczan – takich, którzy uwierzyli w powtórne objawienie się Maryi w Sierpcu, ale i tych, którzy sceptycznie podeszli do całej sprawy i przybyli by jak „Niewierny Tomasz” – „dotknąć” i „sprawdzić”. Klatka schodowa przy ulicy Tysiąclecia 2 w Sierpcu, z ‚cudownym’ oknem – stała się miejscem licznych ‚pielgrzymek’. Na schodach składano kwiaty, palono znicze, odmawiano pątnicze różańce, wchodząc na klęczkach na drugie piętro – by zobaczyć ‚cudowny’ obraz ‚od tyłu’.

sierpeckie_objawienie_
„Cud” na szybie. 1998 r., fot. tao (fot. za: Sierpc Online)

W 515 rocznicę Objawień Matki Bożej z 1483 roku (które to objawienia zostały uznane przez Kościół Płocki i w następstwie których rozwinęło się istniejące do dziś Sanktuarium Matki Bożej Sierpeckiej na wzgórzu Loret) i w 15 rocznicę koronacji cudownej figury z kościoła Wniebowzięcia NMP, Sierpcem znów „wstrząsnęła” wieść o ‚powrocie’ maryjnego objawienia do Sierpca. Tym razem padło na prawie czterdziestoletni komunalny blok na południe od centrum miasta. Wśród mieszkańców zawrzało. Przypomniano sobie wówczas stare legendy, w których mowa była, że gdy Matka Boża ponownie się w Sierpcu pojawi – stary rynek zapadnie się pod ziemię. Tłumy popędziły na zamkniętą i obstawioną już wówczas przez policję ulicę Tysiąclecia by na własne oczy zobaczyć – co na szybie widać.

Fot-DariuszKoźlenko
„Cud” na Tysiąclecia w Sierpcu. Fot. Dariusz Koźlenko (fot. za: polityka.pl)

O sierpeckich wydarzeniach z sierpnia 1998 roku informowała ogólnopolska prasa oraz radio i telewizja. Wielu z sierpczan chcąc ‚uchwycić’ to niecodzienne wydarzenie, nagrywało i fotografowało, to co na Tysiąclecia w Sierpcu się działo.

DSC_9548
Blok przy Tysiąclecia 2 w 2014 roku. Fot. red.

Jednym z nich, był Jacek Kowalski, który 15 lat temu wykonał nagranie, którego fragment mamy zaszczyt zaprezentować, by przypomnieć Państwu te gorące sierpniowe dni z 1998 roku. Za udostępnienie materiału serdecznie dziękujemy!

W 15 rocznicę ‚objawienia’ zapraszamy do obejrzenia filmu, który otwiera się po kliknięciu poniższego obrazka!


Materiały prasowe

Dariusz Koźlenko, Cud nad cudem, „Super Express” sierpień 1998.

— Przepowiednia mówi, że gdy w Sierpcu ukaże się Matka Boska, Stary Rynek zapadnie się pod ziemię – drżącym głosem tłumaczy 72-letnia Zofia Dąbrowska. Po raz pierwszy usłyszała groźną zapowiedź, gdy była dzieckiem.

Zapowiadany od stuleci cud przyszedł do Sierpca w zeszłą niedzielę. Dzień po odpuście i uroczystych obchodach Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. W słoneczne przedpołudnie na zakurzonej szybie klatki schodowej ukazał się wizerunek, w którym wierni widzą Matkę Boską z Dzieciątkiem.

W cudownym objawieniu ludzie dopatrują się kopii świętego obrazu z Częstochowy. Postacie Maryi i małego Jezusa otacza bowiem szary prostokąt, do złudzenia przypominający im płótno świętego malowidła.

— Brzegi „obrazu” są poszarpane, jakby falowały — pan Jurek uważnie studiuje szybę przez lornetkę. — Dla mnie to wygląda jak proporzec.

Jego zdaniem głowa Matki Boskiej zwrócona jest w lewo — tam, gdzie obok okiennej ramy błyszczy w słońcu biała plama.

—To plac albo droga — twierdzi stanowczo. — Patrząc w tę stronę daje nam znak, że zabłądziliśmy.

Koniec świata

Od tygodnia przed kamienicą zbierają się tłumy sierpczan. Cud ściąga przed kamienicę mieszkańców sąsiednich wiosek. W obawie przed wypadkiem policja zagrodziła wąską uliczkę barierkami. Samochody omijają ulicę Tysiąclecia, bo na jezdni wierni modlą się, palą świeczki, cierpliwie obracają paciorki różańca.

— Dużo czytałam o objawieniach i wiem, że Matka Boska zawsze coś przekazuje — starsza kobieta o siwych włosach tłumaczy sens objawień stojącej obok dziewczynce. W oczach staruszki błyszczą łzy. — Nam na razie nic nie przekazała, ale jak będziemy się modlić, powie co robić.

Dla stojącej kilka metrów dalej pani Janiny K. przesłanie jest jasne. Pani Janina twierdzi bowiem, że kobieta, która pierwsza ujrzała w oknie Matkę Boską, najpierw zobaczyła płomień. Z niego wyłonił się napis, który głosił zagładę rynku.

— To zły znak — przekonuje innych. — Zbliża się 2000 rok, ani chybi będzie koniec świata.

Cud z gadulstwa

Według innej wersji świadkami cudu była załoga pogotowia ratunkowego. Przejeżdżający ulicą Tysiąclecia lekarze mieli ujrzeć snop światła skierowany w okno. Potem światło zgasło. Na szybie został barwny wizerunek.

— Komuś Bóg dał natchnienie — wzdycha siwowłosa staruszka.

Mieszkańcy kamienicy nieśmiało przyznają, że niewyraźny zarys w oknie widać było już od roku. Na upartego można było się w nim dopatrzeć świętych postaci, ale nikt z tego powodu szumu nie robił. Dopiero w zeszłą niedzielę jedna z  sąsiadek rozpowiedziała o cudownym oknie w kościele.

— Stąd się wzięło całe zamieszanie — mówi pani Iwona, lokatorka kamienicy. — Z gadulstwa.

Cud od tyłu

— Przyszedł ksiądz, popatrzył i mówi, że blok stary, szyby brudne i że zacieki się porobiły – mówił Michał Sz. mieszkaniec sąsiedniej kamienicy. — To dziewczyny wzięły szmaty i wypucowały okno.

Pucowały trzy dni z rzędu. Zmieniały szmaty i płyny do mycia. Tarły, aż paznokcie pozdzierały. I nic.

— Obraz znikał i po paru sekundach pojawiał się znowu — opowiada pani Iwona. — Dziwnie nam się zrobiło, nawet tym, co nie wierzą.

Tych, co nie wierzą, cud zdążył zmęczyć. Mają dość hałasu i tupania po schodach. Ludzie biegają z góry na dół, bo każdy chce cud od tyłu zobaczyć, chociaż ze schodów nic nie widać. Bo cud ma to do siebie, że widoczny jest tylko od ulicy. Męczą ich modły pod oknem, gdzie na życzenie wiernych lokatorzy zapalili świeczki i ułożyli bukiety kwiatów.

— Chcieli nawet schować okno, ale po tym nieudanym myciu nikt nie miał odwagi, żeby je zdjąć — mówi pani Iwona.

Ksiądz też radził wyjąć okno z futryn. Ale jak mówi pan Michał, to nie sprawa ludzi. Samo przyszło, samo niech zejdzie.

Jeszcze jeden cud

Po zachodzie słońca wizerunek na szybie znika. Wierni nie rozchodzą się jednak, bo w świetle ulicznych latarni ich oczom ukazuje się kolejny cud. Tym razem na kominie, niemal dokładnie nad oknem.

— Ludzie zauważyli to w niedzielę 16 sierpnia — przyznaje pani Iwona. — Na kominie wyraźnie widać mężczyznę z długą brodą. Telewizja specjalnie przyjechała z reflektorami, żeby to sfilmować.

Jedni widzą na kominie postać świętego Józefa, inni Chrystusa w cierniowej koronie. Dla jednych i drugich cud nie podlega dyskusji.

— Ksiądz mówił w kościele, żeby się modlić — informuje nowych pielgrzymów pani Janina. — A jak cud się utrzyma, przyjedzie biskup, żeby go potwierdzić.

Póki co, trwają dyskusje, co sierpczanom cud przyniesie. Co się stanie, kiedy runie stary rynek — dziś plac Chopina. Co się zawali, a co ocaleje. W grę wchodzą między innymi dwa kościoły: farny i św. Ducha oraz stary klasztor bernardynek. Ludziom w Sierpcu łatwo uwierzyć w przepowiednię, bo pamiętają, że stary rynek leży na terenie dawnego bagniska.

— Klasztor ocaleje, bo jest na górce i stoi na palach — przekonuje pan Michał. — Za to z kościołami może być krucho.

Dom bezbożników?

Sierpc zna się na cudach. Ludzie twierdzą, że pierwszy raz Matka Boska objawiła się tu 600 lat temu. Mówią, że właśnie z tego czasu pochodzi przepowiednia o zagładzie rynku. Opowiadają też, że ponad sto lat temu mała dziewczynka sięgając po jabłko wpadła do rzeki. Wypłynęła w studni, prawie kilometr dalej. Z jabłkiem w ręku. Na pamiątkę tego wydarzenia sierpczanie wybudowali kapliczkę, do której raz w roku, 15 sierpnia, pielgrzymują wierni. Woda z cudownej studni ma podobno lecznicze właściwości.

— Cuda cudami, ale czym zasłużyliśmy na karę — zastanawia się pan Michał, który głosi swoją teorię. Przekonuje innych, że, objawienie Matki Boskiej nie zwiastuje zagłady rynku. Jego zdaniem jest to znak dla grzeszników, by się nawrócili.

Pan Michał znajduje zwolenników swojej teorii głównie w sąsiadach. Bo tu, na Tysiąclecia mówią, że blok, w którym objawiła się Matka Boska, to dom bezbożników.

— Tam sporo byłych partyjniaków mieszka, milicjantów na emeryturze, co to nigdy do kościoła nie chodzili — przekonuje pan Michał. — Jeśli Matka Boska miała nawracać grzeszników, to lepszego miejsca w Sierpcu nie mogła znaleźć — kiwa z przekonaniem głową.

W telewizji cudów nie ma

W piątek do Sierpca przyjechała kobieta z pobliskiego Raciąża. Popatrzyła w okno i stwierdziła, że to nic wielkiego. U nich w Raciążu też Matka Boska się objawiła.

— Pewnie zazdrości i chce nam cud odebrać — uśmiecha się pani Iwona,która do dziś nie wie co myśleć o cudzie. Bo tam, gdzie głęboko wierzący widzą boski znak, inni widzą wadę szkła. Z pomocą niezdecydowanym pospieszył operator lokalnej kablówki.

— Słyszałem jak mówił, że jeśli cud da się nagrać na taśmę i puścić w telewizji, to żaden cud — opowiada pan Michał. — A jak się nie da nagrać, to mamy do czynienia z cudem.

Pan Michał kablówki nie ma, bo za droga na jego kieszeń. Od ludzi słyszał jednak, że obraz w telewizji był niewyraźny.

* Niektóre imiona zostały zmienione.

Kościół nie ocenia /Bogusław Buraczyński/

Ksiądz Bronisław Sałkowski, proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbego, 30 lat temu był w Sierpcu wikarym. Nigdy nie słyszał o groźnej przepowiedni – Nie znaczy to, że takiej przepowiedni nie ma – zastrzega. Proboszcz przyznaje, że cudowne objawienie na szybie kamienicy jest dyskusyjne. Żeby potwierdzić cud, potrzebne są specjalistyczne ekspertyzy. Nie robi się ich od razu. Cud musi trochę potrwać. – Być może schyłek wieku sprzyja powstawaniu zjawisk, które często kończą się po kilku tygodniach – mówi biskup płocki, Roman Marcinkowski. – Kościół do takich spraw podchodzi z ostrożnością. Księża zgodni są, że jeśli u modlących zachodzą pozytywne przemiany moralne i duchowe, to należy się z tego cieszyć.

Matka Boska w Raciążu? /Dagmara Kowalska/

– Chciałyśmy jechać do Sierpca, żeby zobaczyć Matkę Boską, która się tam objawiła. Siedziałyśmy na podwórku na ławce. Aż tu Jolka, koleżanka, mówi: „Patrzcie na okno! Po co do Sierpca jechać, jak mamy własną Matkę Boską” – opowiada Anna z Raciąża w Ciechanowskiem. Nazwiska nie chce podać, bo – mówi – ludzie i tak się już niej śmieją.

I tak w Raciążu mają własne objawienie. Na szybie klatki schodowej domu przy pl. Mickiewicza widać tęczową plamę.

– Mnie to przypomina obraz, który wisiał u mojej matki. Widzę wyraźnie św. Rodzinę w łodzi. Za nimi coś jakby płomień albo serce – opowiada pani Anna. Opowiada, że najpierw dokładnie okno umyły, a dopiero potem powiedziały sąsiadom.

Zaczęło się w czwartek wieczorem, kiedy to trzy sąsiadki z bloku przy pl. Mickiewicza wypatrzyły objawienie na szybie. Mówią, że wcześniej nic tam nie było. A może tylko się nie przyglądały? Do późnej nocy ludzie stali i dziwili się, W piątek rano przyszedł burmistrz. Kazał okno rozkręcić i na nowo umyć.

W oknie pali się znicz i stoją kwiaty. Na podwórku pod trzepakiem zbiera się coraz większa grupa mieszkańców Raciąża. Jedni niepewnie patrzą na okno, inni uśmiechają się półgębkiem, a jeszcze inni się denerwują: „Jak można Matkę Boską, Królową Nieba porównywać do plamy na oknie?”

Ksiądz proboszcz jednak na miejsce objawienia się nie wybiera.

– Nie widziałem, nie będę się wypowiadał. Objawienia to zbyt poważna sprawa. Na pl. Mickiewicza nie pójdę. Za trzy dni i tak już niczego tam nie będzie – mówi.


PS, MJ, ROB, Zjawisko na szybie. Sierpc. Cud czy przywidzenie?, „Gazeta wyborcza” (dodatek: Gazeta na Mazowszu), 194 (1998), z 20 sierpnia 1998 r., s. 1.

Jest taka przepowiednia, że gdy w Sierpcu ukaże się Matka Boska, to zapadnie się tamtejszy rynek na dole. Ukazała się we wtorek.

Tysiąclecia 2 to ponadtrzydziestoletni, piętrowy. budynek komunalny z poddaszem. Stoi przy cichej, bocznej uliczce. Od wtorku na uliczce wrze jak w ulu. Na oknie klatki schodowej na poddaszy okoliczni mieszkańcy zobaczyli Matkę Boską.

— We wtorek była tu prawdziwa pielgrzymka – mówi pani Anna, jedna z mieszkanek domu. — Ludzie się głośno modlili, odmawiali różaniec, płakali.

— Wieczorem podjechali nawet policjanci na służbie — dodaje pani Genowefa, inna z lokatorek. — Też chcieli zobaczyć cud.

Policja dla bezpieczeństwa gapiów zastawiła wjazd w uliczkę barierkami.

Wizerunek na szybie

— Osiem razy to myłyśmy i ciągle się pojawiało — mówią mieszkanki budynku. — Za pierwszym razem, jak koleżanka wchodziła na drabinę, to powiedziała, że tak jakoś dziwnie nogi się pod nią ugięły.

— To jest na szybie już od roku — mówi kilkuletnia dziewczynka. — Dwa dni temu jakaś pani to zobaczyła i rozpowiedziała. Ale ja wierzę, że to Matka Boska z Dzieciątkiem.

Gromadzący się przed budynkiem ludzie różnią się w opiniach na temat zjawiska. Jedni są sceptyczni: Ludziom się w oczach troi — mówią. — Ja tam nic nie widzę.

— Na pewno coś w tym jest — mówił Henryk Jasiński. który przyszedł oglądać zjawisko z lornetką.

Jest też rzesza takich, którzy doskonale rozpoznają w plamie święty obrazek. – Matka Boska Częstochowska — mówi starsza kobieta.

— Przypomina zupełnie Matkę Boską z Dzieciątkiem na ręku w błękitnej szacie — twierdzi Małgorzata Paprocka z Sierpca.

— Mówią ciągle w telewizji o tym. Jak się cuda po wsiach zdarzają, a tu i w Sierpcu coś się objawiło — komentuje pani Genowefa. – To na znak, że rok 2000 się zbliża. Może przyjdzie pogrom na tych w długich butach i z długimi włosami. — Muszę iść po swoją teściową, niech też popłacze. Moja matka płacze od wczoraj. Jest taka przepowiednia, że jeśli w Sierpcu objawi się Matka Boska, to zapadnie się rynek na dole – mówi kobieta z dwójką małych dzieci.

Efekt końca wieku

A co na to Kościół? — Przedwczoraj przyszły do nas dzieci i powiedziały nam tym zjawisku. Nikt z nas jeszcze tam nie był — mówi ksiądz Wojciech Wiśniewski z parafii św. Maksymiliana Kolbe (na jej terenie znajduje się budynek). — Jeżeli pomoże to we wzroście wiary, to bardzo dobrze. Nikomu nie można zabronić się modlić

— Trudno jest mi wypowiadać się, jeśli nie byłem na miejscu tego zdarzenia — mówi płocki biskup ks. Roman Marcinkowski. – Być może schyłek wieku szczególnie sprzyja pojawianiu się tego typu zjawisk. które nie mają często nie wspólnego z religijnością. Być może za dwa, trzy tygodnie się skończą. Kościół do tego typu zjawisk podchodzi z dużą ostrożnością. Sytuacja musi być wnikliwie zbadana, najpierw przez miejscowego biskupa. a potem przez Watykan, czy jest to zgodne z zasadami wiary, czy jest to autentyczne objawienie, czy może czyjeś przywidzenie lub halucynacja. Nawet w Medjugorie, gdzie pielgrzymuje wiele osób, nie zostały oficjalnie za objawienia przez Watykan uznane. Jeżeli jest to dzieło Boże, to czy się ludziom podoba czy nie. To będzie trwało. Jeżeli pochodzi z innych źródeł, po kilku tygodniach przestanie istnieć.

Jedna myśl na temat “‚Cud’ na Tysiąclecia – 1998 rok

Dodaj komentarz